piątek, 31 października 2014

Kuchareczka

... czyli kuchenne klimaty vintage. 
paryżanka kuchareczka


Nadal pozostaję w klimacie i tematyce Paryskich Hafciarek. 


Oryginalny tytuł wzoru to "Fait maison" i zaplanowany był (o zgrozo!) na ściereczkę kuchenną. Wg mnie "trochę" szkoda, więc tradycyjnie powstał obrazek i tradycyjnie dla mojej mamy, którą oczarował mój wcześniejszy "paryski zegar".


Kolory do mojej perfekcyjnej pani domu dobierałam sama. Wyszyta jest za pomocą muliny DMC na białej kanwie 14. Dodałam również w kółku białe tło - półkrzyżykami, bo uznałam, że bez nich jest jakoś tak pusto.


Wzór dostępny był w dwóch wariantach kolorystycznych oraz zwrócony na dwie strony. 





Początek pracy

Koniec pracy


Obecnie poszukuję do obrazka ramki okrągłej (średnica ok. 20 cm) lub kwadratowej 20 x 20 cm. Niestety w sklepach królują same prostokątne. Jak tylko uda mi się nabyć odpowiednią oprawę pojawi się zdjęcie obrazujące 100% efekt końcowy.













W końcu się udało znaleźć okrągłą ramkę - na allegro, używaną ale nie zniszczoną (koszt 20 zł + przesyłka). Konieczny był mały lifting białą farbą w sprayu. Myślę, że mimo schowanego kawałka tortu jest i tak dobrze:)






wtorek, 28 października 2014

Sukienka na wieszaku

Manekin...czyli tym razem prezent dla MNIE.

Postanowiłam sprawić trochę przyjemności również sobie i wyszyć subtelny wzorek sukieneczki na wieszaku - oczywiście autorstwa Veronique Enginger. Oryginalny tytuł to "Le mannequin" i schemat pojawił się w magazynie Creation Point de Croix (Nr 27 - styczeń/luty 2013), ale i na szczęście na wspominanym przeze mnie "chomiku".

Na stronie internetowej magazynu Creation Point de Croix można przeglądać zawartość poszczególnych numerów i szukać inspiracji. Co prawda nie ma tam gotowych schematów, ale zawsze to jakieś ułatwienie, gdy chcemy znaleźć te wzorki w INNYCH miejscach ;)

By gotowy obrazek bardziej pasował do moich wnętrz zamieniłam pudrowy róż sukienki na odcienie fioletu. Zrezygnowałam również z kokardek w tle. Wg mnie przeładowywały całą kompozycję. 
Za to postanowiłam urozmaicić wzorek na sukience naklejając na wyszytych kokardkach fioletowe kryształki. Zanim zdecydowałam się na ostateczną wersję robiłam kilka prób z kryształkami (w różnych miejscach i różnych kolorów). 

KryształkiOpakowanie zawierało 450 sztuk kryształków - kwadratowe i okrągłe w różnych wielkościach i kolorach (m.in. niebieskie, fioletowe, różowe, żółte, przeźroczyste). Kosztowało 1 Euro, a można je kupić w sklepie TEDI. Kryształki nie mają otworów do przyszycia nitką, więc trzeba je przykleić. 

Polecam polecony mi wcześniej w grupie krzyżykowej na FB klej do tkanin Gütermann - jest dość drogi (opakowanie kosztuje 15-20 zł), ale sprawdził się. Jest przeźroczysty więc nie zostawia śladów, gdy nałoży się go za dużo i wycieknie. Można go kupić w lepiej zaopatrzonych polskich pasmanteriach lub przez internet.


Kokardki z 2 kryształków
Pojedyncze kryształki






















Na koniec kwestia oprawy. Wymiar obrazka to 15 x 20 cm. Jedyna pasująca ramka była złota (Pepco 10 zł). Już się do niej przyzwyczaiłam, chociaż początkowo myślałam o przemalowaniu na biało lub srebrno.








poniedziałek, 27 października 2014

Paryski zegar

... czyli pierwsza wyszyta Paryżanka. 

Wzór pochodzi z serii Les Brodeuses Parisiennes tzn. "Paryskich Hafciarek" i jego oryginalny tytuł to "A l'heure" - "punktualnie" / "o czasie". Ukazał się w czasopiśmie Creation Point de Croix.

"Paryskie hafciarki" oferują całą gamę wzorów w stylu retro przedstawiających głównie Paryżanki. 

W zbiorach znajduje się również sporo haftów idealnie nadających się do kuchni. Bardzo wdzięcznych i radosnych, które można umieścić na akcesoriach kuchennych.

Zanim zaczęłam wyszywanie szukałam zegara, do którego można by włożyć wyhaftowany cyferblat. W sklepach były same okrągłe. Jedynie na allegro udało mi się znaleźć kwadratowy z zaokrąglonymi rogami. Sprawdziłam wymiary i okazał się o kilka cm za duży. Konieczne było "rozciągnięcie wzoru o kilkanaście krzyżyków. Poszerzyłam oczywiście tylko ramkę z godzinami, a nie sama kuchareczkę. 


PRZED
PO

















Obrazek wyszyłam nićmi DMC na białej kanwie. Jednak kolory dobierałam sama. Nie jest to dla mnie problemem przy obrazkach takiej wielkości. Myślę, że efekt końcowy o niebo lepszy od, delikatnie mówiąc, dość kiczowatego oryginału.

Co do samego wzoru to delikatnie zmieniłam go w rogach. Zrezygnowałam z kratki na rzecz delikatnych paseczków. Również godziny są pełne a nie biało-czerwone. 

Najwięcej problemu przy całej produkcji sprawiło dopasowanie kanwy do zaokrąglonych rogów zegara. Pomocny przy całym przedsięwzięciu był klej do drewna - Wikol. Jest biały więc nie zostało śladów po podklejeniu kanwy do kartonowego spodu. Przy takim lub okrągłym zegarze trzeba również bardziej uważać by o ewentualnie powstałe wybrzuszenia nie haczyły wskazówki. W przypadku mojego zegara była konieczna jedna poprawka. 


Zegar z Paryżanką




Kilka kolejnych "paryskich kucharek" czeka już w kolejce do wyszycia :)



niedziela, 26 października 2014

Lawendowe pole

... czyli moje pierwsze spotkanie z Veronique Enginger.

Pierwsze zupełnie przypadkowe i nieświadome. Obrazek zachwycił mnie podczas buszowania "na chomiku". Ciągle jeszcze szukałam lawendy na prezent dla mamy. Wiedziałam od razu, że muszę go wyszyć. Był cudny! 

Zamówiłam na allegro nici wg rozpiski DMC i kupiłam nową drobną kanwę - "czternastkę", by krzyżyki były mniejsze. Zanim jeszcze przyszła przesyłka z muliną przyglądając się zdjęciu obrazka zauważyłam nazwiska projektantek wzoru: V. Enginger i H. Le Berre. Postanowiłam przeszukać internet, by dowiedzieć się czegoś więcej o tych paniach i znaleźć kolejne wzory ich autorstwa. 

O ile o samych autorkach - niestety - jest w internecie bardzo mało informacji, to wzorów zaprojektowanych przez nie - co nie miara. Nie wiem ile godzin siedziałam przed monitorem z rumieńcami na twarzy, ale wzorów "ściągnęłam" multum. Jedna strona przekierowywała mnie na inną. Czasem udało mi się znaleźć całe książki autorstwa Enginger. Po czasie okazywało się, że znalezione przeze mnie wcześniej obrazki też są wyszyte wg jej projektu. Przypadek? Przeznaczenie? Intuicja? :) Nie wiem, ale obecnie ponad 90% zaplanowanych do wyhaftowania produkcji jest autorstwa właśnie Veronique Enginger. Autorki prac bardzo subtelnych, eterycznych, delikatnych, niepowtarzalnych i wyjątkowych. 

Dla tak samo oczarowanych jak ja: Film przedstawiający Veronique przy pracy 

Ale wróćmy do lawendowego pola znanego pod oryginalnym tytułem jako "Ekstrakt z lawendy". Jest to kompozycja kilku mniejszych obrazków przedstawiających lawendę w różnej postaci i jednego większego z polem lawendy.



 

Każdy z mniejszych obrazków wyszywałam 2 wieczory. Zaczęłam od lewej strony. Następnie trzy wieczory wyszywałam długa gałązkę lawendy i w końcu około tygodnia zajęła mi praca nad polem. Niestety nie miałam czasu w ciągu dnia by nadganiać wyszywanie, więc całość ukończyłam łącznie w ciągu 3 tygodni. 



Na koniec pozostała tradycyjnie kwestia ramy. Kompozycja wyszła dość duża: 20 x 30 cm. Sklepowe ramki okazywały się o jakiś 1 cm za małe lub dużo za duże (40 x 60 cm). Zamówiłam więc ramę na wymiar w punkcie foto w Słubicach (tylko w 1 miejscu w tym mieście można oprawić obrazy). Wybrałam drewnianą białą ramę, ale tym razem nie gładką, a z wypustkami przypominającymi ślady po pazurach. Zdecydowałam się również na tradycyjnę szklaną szybkę, chociaż sprzedawca proponował szkło matowe - rzekomo idealnie nadające się do oprawiania tego typu prac. Jednak wg mnie wtedy obraz wyglądał jakby był z samą ramką - bez żadnej szyby. Cena oprawy 57 zł. Sporo, ale efekt i radość z pracy bezcenna ;) 




sobota, 25 października 2014

Kot baloniarz

... czyli prezent dla Izy na nowe mieszkanie.

Planowane od dawna i ciągle przekładane spotkanie z Izą, w końcu miało się odbyć. Przy okazji wizyty w poznańskiej Ikei miałam zobaczyć jej nowe mieszkanie. W takich sytuacjach "trzeba" przynieść jakiś prezent do nowego lokum. 

W związku z tym, że Iza uwielbia koty i ma ich kilka... Postanowiłam podarować jej obrazek z kotem. Wiedziałam, że w mieszkaniu jest sporo fioletów dlatego mała zmiana kolorystyczna w projekcie Margaret Sherry. Chciałam również by kolory balonów były bardziej intensywne, niż w początkowej wersji. Mój efekt oceńcie sami.


Kota wyszywałam w 2 wieczory i jest to póki co moja najszybsza produkcja.

Nie jest to może spektakularny wzór, ale na pewno bardzo przyjemny dla oka. A obdarowanej było bardzo miło, gdy go zobaczyła.



W kwestii technicznej: kot ma kłaczki, podobne jak we wzorkach z misiami. 
Zrobiłam je pojedynczą czarną nitką. 


Świetnie uzupełniają całą kompozycją i stają się przysłowiową kropką nad i.  


Oczy i pyszczek to trzy węzły francuskie (french knot) - nie są wcale takie trudne. Jak je zrobić powie Ci bardzo dokładnie you tube :)










Obrazek tradycyjnie w białej ramce - kupionej w sklepie Pepco. 
A tak prezentuje się ostatecznie - dwa zdjęcia zrobione w pomieszczeniach z różnym oświetleniem.




piątek, 24 października 2014

Kibelek

... czyli zawieszka informacyjna na drzwi do łazienki. 

Zdjęcie gotowego kibelka i schemat do wyszywania znalazłam przypadkiem, buszując po "chomiku". Od razu mnie oczarował swoim trójwymiarem i cieniami. Postanowiłam wyszyć, a później znaleźć zastosowanie do obrazka ;) 

Schemat z rodzaju tych co nie lubię - znaczki i tylko 2 kolory - chociaż dobre i to. Przeważnie kolory muliny oznaczone są ikonkami w jednym kolorze. Przy wyszywaniu takich schematów bardziej bolą mnie oczy. 

Plusem było to, że na schemacie nie było podanych numerków mulin (żadnej firmy) tylko opis: ciemny niebieski, jasny niebieski, bardzo jasny itd. Zatem mogłam dobrać kolory sama, z mojej (jeszcze wtedy) niewielkiej kolekcji muliny. 

Wzór postanowiłam trochę zmienić. W oryginale firanka miała być złota - hmm... u mnie jest żółto-słoneczna. Początkowo nie miało być białych kafelków na ścianie, jednak stwierdziłam, że bez nich obrazek jest jakiś niedokończony, więc również je wyszyłam. 

 
 Wymiar wyszytego obrazka jest dość nietypowy -  14 x 30 cm. 

Ciężko było dopasować ramkę - w sklepach praktycznie takich nie było. W końcu udało mi się znaleźć na allegro sprzedawcę, który oferował ramki aluminiowe w różnych kolorach (czarny, brązowy, biały, złoty anodowany, czerwony, srebrny anodowany). Zamiast szklanej szyby - plexa z filtrem UV - podobno przez to nie żółknie. Za ramkę zapłaciłam 17 zł - myślę, że to bardzo korzystna cena! 

Możliwy był odbiór osobisty i z niego skorzystałam będąc przy okazji w moim rodzinnym mieście. Bo jak się okazało sprzedawca RAW-WEST_2011 również pochodzi z Zielonej Góry. 

Patrząc na to, co planuje wyszyć w przyszłości stwierdzam, że jeszcze wiele razy zrobię zakupy u tego Allegrowicza. 

Rada dla tych, którzy kupią ramki: przyjrzyjcie się dobrze instrukcji demontażu ramki, podanej na allegro :) 

A to gotowa produkcja - oprawiona. Obecnie wisi na drzwiach do łazienki u mojej mamy. Koleżanka, gdy zobaczyła powiedziała, że hotele i restauracje mogły by takie wieszać na drzwiach do toalety:) Jest  to jakaś myśl. 




czwartek, 23 października 2014

Lawenda

... czyli pierwszy haft po długiej przerwie.

Dawno, dawno temu - gdy byłam na etapie szkoły podstawowej - trochę wyszywałam. Już nie pamiętam dlaczego i jak wpadłam na ten pomysł. Nie pamiętam też dlaczego przerwałam. 

Po wielu latach po rozmowie z mamą postanowiłam wyszyć jej obrazek z lawendą, gdyż jest to jej taki mały bzik :)

Przeszukałam internet w celu znalezienia wzoru, ponieważ nie miałam żadnych branżowych czasopism. I w ten sposób odkryłam skarbnice wzorów czyli...


Poszukiwania wzoru trochę trwały i łatwe nie były. 
O tym jak szukać napiszę jeszcze w innym poście. 
 Aż w końcu drogą eliminacji wybrałam wzorek. Średniej wielkości, niezbyt trudny, ale jak się okazało całkiem efektowny.

"Na chomiku" nie było niestety zdjęcia wykonanego obrazka, ale stwierdziłam, że na pewno będzie się dobrze prezentować.


Kanwę z dawnych lat znalazłam w domu. Była dobrze zapakowana, więc nie nadgryzł jej ząb czasu;) Tamborek, igły i trochę nici również. Niestety nie mogłam dopasować kolorów, więc na szybko zamówiłam przez internet trochę muliny i tak się zaczęło.

Obrazek wyszyłam dość szybko - 4-5 dni. Głównie wieczorami podczas "oglądania" filmów;) A oto Endeffekt:



Niżej oprawiona lawenda. Przeważnie wybieram gładkie białe ramki, by nie odwracały uwagi od haftu. Najczęściej kupuje je w sklepie Pepco - znajdują się chyba w każdym polskim mieście i maja bardzo korzystne ceny przy całkiem sporym asortymencie. Czasami, przy bardziej problematycznych rozmiarach obrazka, zamawiam ramki przez internet.








Reakcja obdarowanej po otwarciu prezentu? "Yyy skąd masz?" - nie uwierzyła, że wróciłam do starego hobby. I w ten sposób zaczęło się to moje "stare-nowe" hobby, które chciałabym prezentować na niniejszym blogu:)