czwartek, 25 lutego 2016

"A" z Jouy-en-Josas

les brodeuses parisiennes...czyli kilka ciekawych faktów na temat francuskiego designu

W przerwie podczas haftowania większego haftu postanowiłam wyszyć w dowód wdzięczności prezent dla mojej przyjaciółki. Ponieważ ona również bardzo lubi Francję i to, co francuskie wybór był dość prosty. Dostanie ode mnie 2 obrazki z inicjałami - swoim i męża - do powieszenia np. w sypialni. W ostatnim czasie modne stało się "podpisywanie" wnętrz różnego rodzaju literami lub napisami, co jest kolejnym walorem mojego prezentu;) 

Literki pochodzą z serii Les Brodeuses Parisiennes pt. "Toile de Jouy". Przy każdej z liter alfabetu znajduje się postać (kobieta, mężczyzna lub para) albo owce tudzież inne kwiatowo-ogrodowe motywy. Muszę przyznać, że od dawna marzą mi się takie inicjały - niestety w moim przypadku konieczne będą "przeróbki", gdyż przy "M" znajdują się kwiaty, a "J" towarzyszy panienka na huśtawce. 

Na szczęście przy prezencie nie musiałam nic zmieniać - przy "A" jest dama, a koło "P" grajek. Wszystko do siebie pasuje :) Mamy więc literkę typowo żeńską i męską. 

Ale wracając do podtytułu mojego posta. Szukając tłumaczenia nazwy serii "odkryłam" cóż to takiego Toile de Jouy (czyt.: tual de żui)! Nazwa ta oznacza płótno z Jouy, czyli tkaninę zdobioną sielankowymi scenkami rodzajowymi. Autor motywu - Christophe-Philippe Oberkampf - do stworzenia tkanin (1760 r.) zainspirował się zabawami na dworze Marii Antoniny, podczas których arystokracja spędzała czas wolny na piknikach udając pasterzy i pasterki. Były to pierwsze drukowane tkaniny w Europie. Pierwotnie wzory w kolorze czarnym, bordowym lub indygo drukowano na białym tle. Odbijano je nie tylko na tkaninach ale i tapetach oraz zasłonach.













 
Ja inicjały postanowiłam jednak wyszyć na surowym naturalnym lnie, a nie na białej kanwie. Uważam, że prezentuje się równie dobrze. Co do kolorystyki, to odcienie różu dobierałam sama, gdyż oryginalna kolorystyka wydała mi się zbyt zbliżona do siebie. Obrazek wyszyty 2 nitkami muliny, kontury jedną.

Powyżej motyw przed konturami i z nimi. Zajmuje niecałe 10 cm x 10 cm. 

Obrazek został oprawiony w kwadratową ramkę - wielkość środkowego okienka 10x10 cm. Ramka zakupiona w sklepie Woolworth za 2,99 Euro. Jestem nią oczarowana!




12 komentarzy:

  1. Piękny haft na lnie. Bardzo lubię francuskie hafty :)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczne, chyba lepiej, że wybrałaś len. Lubię takie scenki rodzajowe we wzorach, ostatnio szczególnie malowane na talerzach :D ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo romantyczna ta litera! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo sympatyczny,urokliwy i romantyczny jest ten hafcik:) Pozdrwiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepiękne są te hafty. Bardzo romantyczne

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawi mnie ta druga literka. Bo ta jest cudna ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wybór naturalnego lnu był strzałem w dziesiątkę, tak samo, jak i samodzielny dobór muliny :) Według mnie idealnie dobrałaś kolorystykę. Na sukni widać każdy szczegół, kolory nie zlewają się w jedną całość. Spod Twoich rączek wychodzą piękne, małe arcydzieła :) Czekam z niecierpliwością na P :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :D i "vice versal" moja droga :D hehe :D

      Usuń
  8. O WOW, rameczka przeeeeeecudowna :D Haft w tej ramce prezentuje się niesamowicie pięknie. Obdarowana będzie zachwycona, co do tego nie mam żadnych wątpliwości ! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam te ramki! Kupię sobie takie same - mam nadzieję, że jeszcze będą :D A Znając A. oszaleje :D hehe :D

      Usuń
    2. Jako A. też bym oszalała.... z radości rzecz oczywista :D

      Usuń