... czyli najpierw była ramka
Chociaż kiedyś powiedziałam sobie, że nie popełnię więcej tego błędu i nie kupię najpierw ramki, by później dopasować do niej wzór. Po raz kolejny nie potrafiłam się oprzeć zakupowi owalnej białej ramki z ozdobnym ornamentem na górze (Woolworth, 1,99 Euro). Była cudna! I pasowała do mojej paryskiej ściany. Ponieważ wydawała mi się całkiem spora, stwierdziłam, że bez problemu dopasuję do niej wzór. Warunek: musi być coś francuskiego!

Wybrałam obrazek przedstawiający paryżankę w czarnej sukience z białymi kropkami, siedzącą na cieniowanym sercu. W środku napis "Paris je t'aime" - ojj ja też go je tiaime! :) Na górze serca stoją charakterystyczne dla Paryża budowle - m.in. Wieża Eiffla, Łuk Triumfalny i Bazylika SacreCoeur. Budynki bardzo proste - schematyczne - z delikatnym konturem.
Pierwszą zmianą jaką wprowadziłam do wzoru, była kolorystyka. Oryginalnie zamiast odcieni różu pojawiają się odcienie czerwieni. Jednak do moich pozostałych obrazków bardziej pasowały właśnie róże. Poza tym - ze względu na wybór kanwy - biały - budynki wyszyłam jasnoszarą muliną, a nie białą. "Mierzyłam" do mojej ramki inne odcienie materiału, ale "gryzły" się zarówno z ramką, jak i pozostałymi obrazkami. Wszystkie są na białym tle.
Ostatnia zmiana dotyczy wyrazu twarzy. Co prawda najpierw wyszyłam wg wzoru, ale zupełnie nie spodobały mi się usta ani nos. W efekcie końcowym jest mała modyfikacja - dla mnie zauważalna!
Paryżanka w owalnej ramce.
Na ścianie zaszła mała zmiana... pewnie nie ostatnia ;)